GRUDNIOWE SZALEŃSTWO 2023R.


        


          Grudniowe szaleństwo zaczęło się chyba  od pogody. Tak można to ująć. Już dawno nie pamiętam kiedy padał tak intensywnie śnieg i trzymał mróz. Oj jak ja lubię taka zimę. Chciałabym aby utrzymała się do świąt. Jednak znając nasze realia pogodowe za chwil parę będzie odwilż. Dziś Barbórka. Dziś moja mama miałaby urodziny. Jak mówi przysłowie  " gdy barbórka po lodzie to Boże Narodzenie po wodzie". Ehhhh i znów zapowiada się deszczowo i pochmurnie. Przeglądałam zapowiedzi długoterminowe , no i jak nie wierzyć przysłowiom? Szkoda, wielka szkoda. No, ale cóż poradzimy . Natura jest silniejsza od nas. Cieszmy się chociaż tą  chwilą. Dzisiaj to dzisiaj, a jutro...sami wiecie jak jest. Grudzień rozpoczęliśmy od Andrzejek. 02.12.2023r spędziliśmy na zabawie w Myślinowie.  Nowo otwarta świetlica wiejska, położona w bardzo malowniczym miejscu. Wysoko pod niebem , otoczona zewsząd lasami. Widok zapiera dech w piersi, jednak jeżeli chodzi o podjazd w taką noc jak dziś... to masakra. Sypało śniegiem , wiatr z pól nawiewał  na drogę. Wszystko pod górkę. Ogólnie szok. Na imprezkę wyjechaliśmy dość wcześnie aby spokojnie dojechać. I całe szczęście. Po drodze okazało się , że drogi mało dostępne. Musieliśmy zrobić kółko i przejechać przez Jawor, potem Myślibórz , a potem delikat-nie pod górkę w Myślinowie. Zabawa była przednia. Muzyka z DJ. Jedzonko przygotowane przez sołectwo. W tym także przez moja przyja- ciółkę, która  należy do rady. Wybawiliśmy się na maksa. No i jak zawsze to bywa jedno z nas nie pije aby można wrócić do domu.  Nie ma to dla nas znaczenia bo ja zawsze lubię potańczyć i pobawić się, więc alkohol nie jest nam potrzebny. Zresztą jak się ma dzieci to trzeba być na posterunku. Powrotna droga ...to było wyzwanie. Samochód zakopało już na parkingu. Dobrze ,że wzięliśmy łopatę. Po dłuższych perypetiach wyjechaliśmy z postojówki. Jednak takiego wiatru to się nie spodziewaliśmy. Masakra!!!!! Stanęliśmy w poprzek na drodze. Ludzie zaczęli nas popychać. Łopaty szły w ruch. Przód i tył, w przód i tył. I tak z milion razy ,aż wreszcie udało się dopchać nas do głównej drogi. Teraz już z górki , na hamulcu, 20km/godz. Szybciej nie kontrolujesz drogi. I jesteśmy już w naszej wioseczce. Hurra. Skręcamy do nas , a tu!!! Psikus. Droga zasypana. Samochód po raz kolejny zakopany. Beatka wysiadła z auta , wzięła łopatę i  heja zaczęła machać. Wreszcie się udało. Dojechaliśmy pod dom z siłą rozpędu . Drzwi do naszej chatki zasypane. Nawiało z pól tak z 50cm. Więc znowu łopata i odkopywanie wejścia. Samochód został do rana tak jak zaparkowaliśmy. Zziębnięci , obolali zasnęliśmy w trymiga. Rano obudził nas promień słońca wpadający do pokoju. Za oknem cisza, brak wiatru. Krajobraz w zimowej otulinie. Śnieg skrzył pod poświatą słońca. Jak cudownie. Jak przepięknie. Nic nie pozostało po nocnej zawierusze. W południe wszyscy wyszli ze swoich ciepłych gniazdek aby odśnieżyć podjazdy. Nasz kochany sąsiad przyjechał traktorem z łopatą i odgarnął śnieg zalegający na drogach. Dzięki niemu dzisiaj spokojnie mogłam pojechać do pracy , a Zuza do szkoły. Takie są uroki mieszkania na wsi. Jednak za nic bym jej nie zamieniała na miasto. To moje miejsce na ziemi.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zamek 🏰 Kliczków

Ostatni weekend kwietnia spędziłam wraz z przyjaciółką w cudnym miejscu. Wybrałyśmy się do Zamku Kliczków. Lubimy zwiedzać tutejsze zamki. W...