U dziewczyn w szkole też miłe chwile. Co jakiś czas jakieś przedstawienie, gość zaproszony czy potańcówka. Z tego co mi powiedziały bardzo im się podobało spotkanie z psem policyjnym, który wykrywa narkotyki. Mogły go pogłaskać, dać się obwąchać i zobaczyć go w akcji. Fajnie , że mają takie możliwości w szkole. Nie tylko suche fakty, ale trochę naocznej praktyki. Z tego co mi wiadomo koniec semestru zakończą wspólną pizzą.
Jedną rzeczą jaką sobie obiecałam to to ,że w tym roku ruszę bardziej swoje dupsko i będę robiła kroki. W tym celu ma mi pomóc moja psiapsi, grupa Slow Jogging i moja lepsza połowa. Jak widać na załączonym obrazku, a nawet kilku wdrożyliśmy mój plan w czyn. Nasza okolica jest mega cudowna. Pogórze Kaczawskie ma tyle do zaoferowania i do pokazania. W taki dzień , jak te gdzie świeci słońce, widoczność jest fantastyczna, nie ma wiatru i leży śnieg to aż dech zapierają widoki. Taki spacerek w koło komina to prawie dwie godzinki chodzenia. I jest pod górkę i z górki , i na płasko. Można się zmęczyć i nawet spocić. Więc aby moje zapędy nie ustąpiły lenistwu to może w lato wejdę w piękny kombinezon.
Czasami po drodze, gdy jechałam do swoich podopiecznych mogłam podziwiać ferie kolorów jakie malował świat. Lubię wtedy przystanąć na chwilę , powdychać powietrze i podumać o moim życiu. Ostatnie poranki to ognista czerwień , która zapowiada słońce, radość , szczęście. Witam się z nimi jak z najlepszą przyjaciółką ,albo moja rodzinką. Kocham takie dni. Jednak ostatnimi czasy jest ich jakoś mniej w tej mojej głowie.

Oczywiście nie obyło się również bez słodkości i sławnych orzeszków. Tym razem miałam pomocnicę i to nie byle jaką. Sara bardzo garnie się do garnków. Zresztą jak sama potwierdza w przyszłości pragnie zostać kuchenką - czyli kucharką. Fajnie by było jakbym miała kogoś kto będzie mnie kulinarnie rozpieszczał na starość. Nie mogę narzekać , bo teraz mój kochany mąż dogadza nam babom i świetnie sobie radzi. Jednak należy dać pole do działania młodemu pokoleniu.
Odkąd zamieszkaliśmy na naszym wzgórzu to nie było takiego roku aby dzieci nie poszły na sanki lub nie ulepiły bałwana. Zawsze zima do nas zawita. Chociaż na chwil parę , ale jest zaliczona. Tu na naszym pagórku wygląda magicznie. Te ośnieżone drzewa iglaste , te białe pola....Czuję się wtedy jak na feriach w górach. Nie muszę daleko jechać aby zaznać górskiego życia.
Styczeń to również czas pożegnania kolejnej koleżanki , która weszła w szereg tych szczęśliwców będących na emeryturze. Impreza była w Kameleonie gdzie wszystko było dopracowane na tip top. Posiłki bardzo smaczne. Nawet mogłyśmy potańczyć. Ogromny tort , wspólne śpiewy i znów łzy po policzkach , które nam towarzyszą przy każdej tego typu okazji. Jednak to szmat czasu. Tyle wspólnych lat....Kurczę jak to szybko mija!!!! Człowiek nawet nie wie kiedy i sam będzie tym emerytem. Chociaż patrząc na to jak społeczeństwo się nam starzeje , ja nie będę miała okazji z tego skorzystać i umrę podczas pracy heheheeh. Więc trzeba trochę zwolnić, odpoczywać, spełniać swoje marzenia, przytulać się , całować i tańczyć ile jeszcze sił w nogach. Żyć tak aby niczego nie żałować. Dziś siedząc tak przy komputerze dotarło do mnie , że oczywiście chcę być dużo szczuplejsza ,abym mogła pozbyć się insulino oporności i innych dolegliwości. Jednak odmawiając sobie wielu przyjemności w tym jakże krótkim życiu czy jestem szczęśliwa? Chyba tak naprawdę nie. Czuje się trochę zmęczona, zestresowana, wiecznie walcząca , szukająca sobie roboty aby zająć czymś swój mózg. Nie potrafię odpoczywać. Muszę pracować. Muszę działać.