Zamek 🏰 Kliczków





Ostatni weekend kwietnia spędziłam wraz z przyjaciółką w cudnym miejscu. Wybrałyśmy się do Zamku Kliczków. Lubimy zwiedzać tutejsze zamki. Wymyśliłyśmy sobie , że będziemy odwiedzać zamki dolnego śląska. Nasz region obfituje w takie miejsca. Do tego pełno jest ukrytych  ciekawostek , miejsc . Codziennie wychodziłyśmy na spacer po okolicy. 




W niedzielę przed wyjazdem poszłyśmy szukać wieży widokowej. Oczywiście skorzystaliśmy po raz kolejny z nawigacji w telefonie i po raz kolejny się na niej zawiedliśmy. Ciągle pokazuje nam miejsca , do których nie można dojść pieszo. Musiałyśmy się pytać tubylców jak dotrzeć na miejsce.  Jednak warto było pobłądzić. Człowiek znalazł tyle magicznych miejscówek , że jest w szoku. Kurcze , niektórzy mają fart ,że mieszkają w tak urokliwych okolicach. No oczywiście ja nie narzekam , bo moje magiczne wzgórze  też jest cudne. Zwłaszcza teraz kiedy rzepaki się żółcą pełną mocą. Zamek położony jest nad rzeką Kwisą otoczony lasami, a w nich pełno kwitnących konwali. Spacerując po nim słyszysz ćwierkot ptactwa. Czujesz zapach lasu. Soczysta zieleń wpływa na ciebie uspokajająco , błogo. Gdzieniegdzie za krzaka pokazują się uszy kitajca, albo przez drogę przemknie sarenka. Z oddali słychać szum rzeki i wodospad. Wieczorem nad rzeką co kawałek zajęte pomosty , na których wędkarze czekali na swoje rybki.


W zamkowej kawiarni można było skosztować przepysznych deserów i kaw. Pogoda nam bardzo dopisała. Po tych ostatnich przymrozkach ,aż w szoku człowiek był , że tak gorąco się zrobiło. Nawet na niebie nie było żadnej chmurki , a i wiatr nas opuścił. Miło było wystawić swój ryjek na słoneczko zajadając przepyszne tiramisu i popijając ichniejsze winko.



Atrakcją tego miejsca, oprócz oczywiście zamku jest trasa widokowa. Trzeba znaleźć Dzban i Dupę Słonia. Oprócz tego wieża widokowa, zapora  i dom Wagnera. Wszystko zaliczyłyśmy oprócz domu. Tutaj trochę pobłądziłyśmy i  nie miałyśmy za dużo czasu. Pierwszy raz zrobiliśmy milion kroków , dotarłyśmy do Osiecznicy i apka wskazała miejsce nad urwiskiem. Widok z góry przepiękny, ale nie było widać ani dzbana ani słonia. Dopiero na następny dzień wyruszyłyśmy w drogę wzdłuż rzeki i bach!!! Udało się.

W zamku nie dostałyśmy pokoi ,lecz w Folwarku Książęcym. Zrewitalizowana stajnia posłużyła za pokoje gościnne , restaurację, hotel i salę konferencyjną. Miejsce z dala od ulicy. Wszystko ogrodzone. Bardzo duży ruch gości. Miałyśmy apartament dwupokojowy z łazienką. Pokój nie był za ładny. Wolałabym mieszkać w pałacowych komnatach.  Tak tez byłam nastawiona.  Cienkie ściany, nie wygłuszone pomieszczenia, blisko klatki schodowej, kamień na korytarzach - to wszystko nie dało nam się wyspać. Miałyśmy wykupiony pakiet przyjaciółki. Dzięki niemu otrzymałyśmy dwugodzinne zabiegi w spa, śniadanie w formie bufetu i obiadokolację serwowaną do stolika z lampka wina. Zabiegi mega fantastyczne. Wcześniej dokupiłyśmy sobie jeszcze po zabiegu na każdy dzień, co byśmy były zadowolone z wyjazdu. Jedzonko przepyszne. We Folwarku znajduje się Manufaktura pizzy i podpłomyka.  Naprawdę warte grzechu. 







Pakiet spa w zamku jest przeogromny. Dziewczyny , które tam pracują bardzo miłe. Spa znajduje się w podziemiach pałacu i jest dość sporo  pokoi , które są klimatyczne. Nawet  jest miejsce dla dwojga. Super czad z kapsułą. Nagrzewa i stymuluje, a potem zmywa z ciebie piling. Jest możliwość umówienia się na makijaż ślubny, okolicznościowy. Z zabiegów mogą też korzystać dzieci. Więc następnym razem zabiorę moje panny i spędzimy tam jakiś weekendzik.


Obiecałam sobie i mojemu koliberkowi ,że kiedyś znowu wsiądę na konia. Także miałam ku temu sposobność. Można zapisać się na różne wersje: jazda powozem, galopem, spacer po parku, nauka jazdy itp. My wybrałyśmy spacer po ziemiach pałacowych.  Mi się dostała klacz Melody , której towarzyszył kilkutygodniowy  źrebaczek Molly. Malutka nie odstępowała mamy na krok. Gdy tylko na chwilę gdzieś się zapodziała , mama przystawała i ruszała dopiero wtedy kiedy jej córeczka szla obok niej. Na polanie , gdzie znajduje się cmentarz koni jeszcze za czasów panujących ,Molly brykała jak małe dziecko, któremu pozwolono się bawić na placu zabaw. Widok przecudny. Jadąc tak na moim wierzchowcu poczułam ogrom szczęścia , ale i smutku. Z jednej strony tak bardzo się cieszyłam , że znalazłam się tu i teraz w tym cudnym miejscu. Z drugiej , obraz tego małego brykacza  przypomniał mi moje ukochane dziecko. Ja już nigdy go nie przytulę, nie zobaczę jak rośnie, jak dojrzewa. Nie będę mogła do niego zadzwonić i pochwalić się jazdą konną. Po policzkach spłynęły ogromne grochy, które szybko słońce wysuszyło. Czułam ,że mój koliberek pojechał ze mną na ten spacer. Czułam jego obecność. Tylko ciągle mam ochotę go mocno przytulić, dotknąć, pocałować. Tak bardzo, bardzo tęsknię za Tobą Ty moja kruszynko.








Często w zamku organizowane są wesela. Tym razem nie trafiliśmy na gości weselnych lecz na sesję do jakiegoś magazynu. Dziewczyny  stroiły się w komnatach w suknie ślubne. Robiły fryzury i makijaże, a w sali balowej wykonywano dekoracje  stołu, ścianek. Nawet w tych pastelach wygląda bardzo ładnie. 







Niestety nie załapałyśmy się na nocne zwiedzanie zamku, a szkoda. To fajna atrakcja. Kiedyś byłam na Zamku Czocha i Zamku Książ. Same polazłyśmy pozaglądać w zakamarki pałacowe.  Wszystko pięknie wygląda. Jest na co popatrzeć. Każdy kąt zagospodarowany. Wykorzystany potencjał zamku na maksa. Organizowane są tu często konferencje medyczne, pokazy mody, wesela, rodzinne uroczystości, eventy, spotkania biznesowe, spotkania ze sztuką i kultura. Teraz gdy my wyjeżdżałyśmy to zapowiadała się majówka dość huczna . Przyjechały już kampery i stoiska z garmażerką, słodyczami, fast foodami i pierdołami. Na stronie zamku co rusz ukazują się informacje dotyczące imprez. Zamek położony jest jakieś 20 km od Bolesławca. Dużo osób na wycieczkach rowerowych zagląda do pałacowej kawiarni i korzysta z dobrodziejstw tego miejsca. Zamek jest przyjazny czworonożnym przyjaciołom.Tak więc moja psiapsi pojedzie razem z nami.












Podobnie jak w Zamku Czocha. Tylku tu chyba bardziej przytulnie i mniej mrocznie.










Ta kopuła za mną to basen wewnętrzny. Nie jest za duży , ale jest ok. Brak jacuzzi. Jest strefa saun i siłownia. Jest sklepik z pamiątkami, galeria obrazów i  cudnych przedmiotów.



























A tu recepcja i zarazem kawiarnia. Tutaj są też eksponaty i obrazy do kupienia.














W Folwarku znajduje się również zagroda zwierzęca , gdzie oprócz piesków, kotów, kurek są osiołki, alpaki - można wybrać się na spacer z nimi,  koniki, kozy itp. Tutaj również są zajęcia z Hobby Horse. Ostatnio jest to bardzo modne. Nawet moje panny zagorzały do tego sportu i musiałam im kupić sprzęt.Same będą go wykonywać. Czekam tylko na powrót mojej Saruni, gdyż dzisiaj ma operację nóżki w Katowicach. Oby wszystko było dobrze. Pojechała z tatą , bo woli z nim, a i podróż na Śląsk to nie moja bajka. Boję się autostrady. Trzymam kciuki za te moje dziewczę. Niech już jej nóżki będą ok. Niech cieszy się z życia.









 A naszą przygodę zakończyliśmy w winnicy.

Zamek 🏰 Kliczków

Ostatni weekend kwietnia spędziłam wraz z przyjaciółką w cudnym miejscu. Wybrałyśmy się do Zamku Kliczków. Lubimy zwiedzać tutejsze zamki. W...