Spotkanie w Hotelu Ostaniec




Zajęcia z samby - dużo śmiechu, dużo ruchu , dużo potu. Uśmiech od ucha do ucha i padnięte szybko padły w swoich łóżeczkach.
Tak jak pisałam w poprzednim poście zagościłam w Hotelu Ostaniec. Jeżeli mielibyście ochotę zwiedzić ten rejon Polski to jak najbardziej polecam ten obiekt jako bazę wypadową. Spokojna i cicha miejscowość. Wszędzie blisko do atrakcji dla starszych i młodszych. Jedyny mankament to brak basenu , ale jest spa. Obok buduje się większy obiekt z kompleksem basenowym , więc będzie można posiedzieć i się pomoczyć.
Rano mały rekonesans po okolicy. Zawsze to robimy z moją psia psi  bo musimy obczaić okolicę i zwiedzić jak najwięcej. Bardzo lubimy poznawać nowe tereny. Po szybkim spacerku czas na jogę . Zajęcia prowadziła przesympatyczna dziewczyna. Chyba zaszczepiła we mnie chęć do rozciągania mojego ciałka. Godzina z nią i znalazłam te części  ciała , które od dłuższego czasu nie brały udziału w moim jestestwie. Potem obiadek , czas na winko i zbiórka z naszym przewodnikiem. Czarownice wyruszyły na sabat....








Cudowna pogoda pozwoliła skorzystać z wycieczki na Górę Zborów. Legenda głosi , że tu odbywał się Sabat Czarownic. Tutaj trzeba wejść na samą górę i złożyć swoje marzenie - jest szansa , że się spełni. Nie jest ciężko wspiąć się na szczyt. Podejście jest w miarę łagodne. Skałki robią wrażenie. Po drodze mijałyśmy wspinaczy skałkowych. Pełno rodzin z małymi dzieciaczkami spędzało czas na biwakach. Duzi i mali podpięci do uprzęży wspinali się co raz wyżej. Fajnie popatrzeć, bo niestety lęk wysokości z wiekiem robi się co raz gorszy. Stojąc na ziemi i patrząc do  góry było mi słabo , a co dopiero gdybym miała się wspinać.








Na małe skałki dałam się namówić. Większe mogłam tylko przytulić heheh , ale i tak było cudownie. Baterie naładowane na maksa. Już planujemy kolejny wspólny wypad. Tylko gdzie? Świat jest ogromny , więc na pewno coś się znajdzie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Misiu sesja w rzepaku

  Niedługo Dzień Mamy. Wpadły mi zdjęcia nasze wspólne z Misiem , które robiliśmy w rzepaku. Mój mały blondasek , uśmiechnięty, z oczami prz...