KOMUNIA CHRZEŚNIAKA I SESJA NA DZIEŃ MAMY

  


Komunia Święta mojego chrześniaka. Jejku jak ten czas szybko leci. Dopiero moje dzieciaczki miały komunie ,a tu już najmłodszy w rodzinie. Pogoda w tym dniu była mega cudowna, ba nawet za gorąco. Siostra zdecydowała się na imprezkę w domu. Tak jak my. Norbert i Zuzia tez mieli robione przyjęcia w domu. Norbert miał nawet tak na bogato jeżeli chodzi o gości. U Zuzy była w pełni pandemia i nie można było się gościć. Do tego przenieśli Komunie na wrzesień. Pogoda w obu przypadkach była rewelacyjna. Norbciu miał fotografa i sesje w domu. Torta zamówiłam u znajomej pani Edytki. Ciasta popiekłam sama. Obiad i przystawki zrobiłam wspólnie z mężem. Parę rzeczy tylko domówiłam w knajpce. Było spokojnie , przestronnie. Można było korzystać z ogrodu i altanki. W kościele tez mega wszystko przygotowane. Nawet mój mały brał udział w śpiewach, czytaniu i niósł dary. Był bardzo podniecony i dumny. My także. Zuza również miała pięknie chociaż byliśmy sami. Miała wybór sukni komunijnej z trzech jakie były nam proponowane. Do tego sama dobrała wianek i rękawiczki. Umówiłam ją do fryzjera aby zrobić cudna fryzurkę. Nasz kochany pan Daniel wyczarował na jej głowie piękne warkocze. Wyglądała cudownie i inaczej niż każda panienka. Nie miała koczka i nie  loków. Schludna sukienko- alba , delikatny wianek. Prawdziwa komunistka. W Kościele także brała udział w śpiewaniu i czytaniu, a także w darach. Program był juz dużo bardziej okrojony. Siedzieliśmy każdy w osobnej ławce. Dziecko i rodzice. Reszta ludzi mogła być poza kościołem. Wróciliśmy do domu na obiad. Zrobiłam dwudaniowe plus małe przekąseczki i słodycze. Pokój udekorowałam balonami i akcesoriami komunijnymi. Krzesełko na którym siedziała pokryłam niebieskim pokrowcem z ogromna kokardą. Po obiedzie był tort , a potem sesja w naszym ogrodzie. Tez było cudownie. Skromnie , ale byliśmy razem. Prezenty tez dostała, z których była baaardzo zadowolona. 






















 

Jeżeli chodzi o Natanka ( mojego chrześniaka) to oczywiście tez wszystko było cudnie. Chata przystrojona w balony , białe obrusy na stole i zastawa bolesławiecka. W kuchni krzątały się panie kucharki , które chyba ugotowały jedzenia dla armii. Było dużo , smacznie i kolorowo. Ciocia, czyli ja , przygotowałam słodki stół.  Upiekłam beziki, serniczki, cakepopsy. W kubeczkach malinowa chmurka, rafaello, snickers, tiramisu, muffinki z czekoladą, tarteletki z galaretką. Ogromny tort ze świeczkami. Rano msza święta i występ dzieci. Wszystko jak w taki dzień dopracowane na tip top. Gdy tak stałam i spoglądałam na małego myślami byłam z moim aniołem. Wspominałam jak to było niedawno jak on się stresował . Myślałam, że dzisiaj będzie z nami. Wysoki , przystojny mężczyzna , ubrany w garnitur . Niestety , tak się nie stało. Po mszy jeszcze parę zdjęć wykonanych przez fotografa zamówionego przez rodziców w Kościele. Potem już powrót do domu i otwieranie prezentów. Po obiedzie sesja zdjęciowa w ogrodzie i domu. I znowu posiedzieliśmy do późnych godzin wieczornych, jednak trzeba było sie ewakuować bo kolejny dzień to niestety poniedziałek i czas wracać do pracy i szkoły. Teraz będziemy czekać na osiemnastki naszych pociech. 

Tego samego czasu nasza Sara gdzieś tam w Polsce tez miała komunię. Nie była szczęśliwa. Chciała mieć ją razem z rodzicami. Myślała , że znajdą się jeszcze przed tą uroczystością. Ze zdjęć jakie otrzymała widać smutek w jej oczach. Pięknie wyglądała. Wtedy my jeszcze nie byliśmy gotowi na kolejne dziecko. Musiała poczekać na nas. Teraz już ją nic nie ominie. Poprosiła nas tylko o możliwość zorganizowania urodzin , bo nigdy nie miała. Więc kolejna imprezka 8 czerwca w naszym ogrodzie. Bal z Krainą Lodu .


 






W maju mamy tez Dzień Mamy. Udalo mi się namówić starszą latorośl na sesję zdjęciową. Bardzo chciałam mieć takie zdjęcia z dziećmi. Ja i one, pięknie ubrani, do tego my dziewczyny w cudnych sukniach z tiulami. No i udało się . Zuza trochę spięta, zawsze taka jest. Tu niby się śmieję, gada jak najęta, udaje odważną. Jak przyjdzie co do czego to przepadł w butach. Boi się , poci się , sztywnieje. Ma duży problem z emocjami , nad którymi pracujemy my i psycholog. Teraz jest już o wiele , wiele lepiej , ale bywało naprawdę trudno. I ona i my nauczyliśmy się wielu rzeczy o sobie. Potrafimy juz inaczej spojrzeć na drugiego człowieka i wiele rzeczy odpuścić. Życie zrobiło się nieco spokojniejsze i łatwiejsze. Po sesji podziękowała mi za ten czas. Zdjęcia wyszły mega cudnie. Ona jest bardzo fotogeniczna. Ma zadatki na modelkę. Na razie jednak ją to nie interesuje .No i dobrze. Ma czas na wszystko.













 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zamek 🏰 Kliczków

Ostatni weekend kwietnia spędziłam wraz z przyjaciółką w cudnym miejscu. Wybrałyśmy się do Zamku Kliczków. Lubimy zwiedzać tutejsze zamki. W...