Gdy tylko moje panny zostały odstawione do Myślinowa ja zabrałam się do roboty. Musiałam przygotować słodki stół i słone przekąski, udekorować balonami altankę. Tuż po 9.30 pojawili się panowie z dmuchańcem. Jarek i ja szybko ogarnęliśmy ozdoby. Potem pieczenie i gotowanie. Oj dobrze , że w domu człowiek posiada Thermomix- ratuje mi nie raz życie. Na 13.00 odbiór toru. Gdy go zobaczyłam to dech mi zaparło. Mega fantastyczny!!!! Kurczę pani Edyta Koniak przechodzi samą siebie. Wybrałam biszkopt czekoladowy z kremem oreo i bita Śmietaną , a do tego frużelina z malin. Niebo w gębie. Przepyszny!!!!! Po powrocie jeszcze szybki prysznic i zaczęłam nastawiać słone przekąski. Jedzenia wyszło mi sporo. Powoli zaczęli schodzić się goście. Na 15.00 moja koleżanka miała je wszystkie przywieźć do domu. Przed wyjazdem przewiązała oczy malutkiej i powiedziała , że w domu czeka na nią mała niespodzianka. Oj jaka była podekscytowana. Nie spodziewała się tego co zobaczy. Gdy otworzyła oczy była w ogromnym szoku, aż się popłakała. Tyle gości, tyle prezentów.I balony i dmuchaniec. Dziewczynki od razu zaczęły pałaszować smakołyki. Potem wszystkie męczyły dmuchany plac zabaw. Pogoda nam bardzo dopisała. Nawet było bardzo gorąco. Woda i arbuz schodziły jak świeże bułeczki. Gdy wniosłam tort to nie tylko Sarę zamurowało. Był przepiękny i bardzo smaczny. Nawet nam udało się go skosztować. Impreza trwała do 20.00. Wszystkie wyszły zmęczone i szczęśliwe. W naszym domu pozostała jeszcze garstka dzieci, które zostały na nocowankę. Późnym rankiem wstały zmęczone gdyż głód dał o sobie znać. Wtedy dopiero Jarek przyniósł prezent od nas. Wielki , różowy domek dla lalek. Oh co to było za szczęście. Przytulasom nie było końca. Nic już nie liczyło się. Dzieci zostały odebrane przez mamę , a moje udały się do pokoju gdzie zniknęły do wieczora. Rozpakowywanie prezentów, podjadanie słodyczy i zabawa w dom. Jak to Sara powiedział- to był najpiękniejszy dzień w jej życiu- i mój też, jeden z wielu. Cieszę się , że mogłam spełnić dziecięce marzenie. Myślę , że udało mi się dać coś każdemu z moich szkrabów. Pragnę ich szczęścia, zdrowia i spełnienia marzeń. Pragnę aby to był nasz wspólny dom, gdzie będą się w nim czuć bezpiecznie, komfortowo i zawsze będą do niego chcieli wracać.
Tu znajdziesz moje życie. Jestem mamą, żoną, pielęgniarką, położną, logopedą. Właścicielką psa Lunki. Moje życie czasami jest trudne, czasami śmieszne. Zapraszam na moje wspomnienia.
Urodziny Sary
Gdy tylko moje panny zostały odstawione do Myślinowa ja zabrałam się do roboty. Musiałam przygotować słodki stół i słone przekąski, udekorować balonami altankę. Tuż po 9.30 pojawili się panowie z dmuchańcem. Jarek i ja szybko ogarnęliśmy ozdoby. Potem pieczenie i gotowanie. Oj dobrze , że w domu człowiek posiada Thermomix- ratuje mi nie raz życie. Na 13.00 odbiór toru. Gdy go zobaczyłam to dech mi zaparło. Mega fantastyczny!!!! Kurczę pani Edyta Koniak przechodzi samą siebie. Wybrałam biszkopt czekoladowy z kremem oreo i bita Śmietaną , a do tego frużelina z malin. Niebo w gębie. Przepyszny!!!!! Po powrocie jeszcze szybki prysznic i zaczęłam nastawiać słone przekąski. Jedzenia wyszło mi sporo. Powoli zaczęli schodzić się goście. Na 15.00 moja koleżanka miała je wszystkie przywieźć do domu. Przed wyjazdem przewiązała oczy malutkiej i powiedziała , że w domu czeka na nią mała niespodzianka. Oj jaka była podekscytowana. Nie spodziewała się tego co zobaczy. Gdy otworzyła oczy była w ogromnym szoku, aż się popłakała. Tyle gości, tyle prezentów.I balony i dmuchaniec. Dziewczynki od razu zaczęły pałaszować smakołyki. Potem wszystkie męczyły dmuchany plac zabaw. Pogoda nam bardzo dopisała. Nawet było bardzo gorąco. Woda i arbuz schodziły jak świeże bułeczki. Gdy wniosłam tort to nie tylko Sarę zamurowało. Był przepiękny i bardzo smaczny. Nawet nam udało się go skosztować. Impreza trwała do 20.00. Wszystkie wyszły zmęczone i szczęśliwe. W naszym domu pozostała jeszcze garstka dzieci, które zostały na nocowankę. Późnym rankiem wstały zmęczone gdyż głód dał o sobie znać. Wtedy dopiero Jarek przyniósł prezent od nas. Wielki , różowy domek dla lalek. Oh co to było za szczęście. Przytulasom nie było końca. Nic już nie liczyło się. Dzieci zostały odebrane przez mamę , a moje udały się do pokoju gdzie zniknęły do wieczora. Rozpakowywanie prezentów, podjadanie słodyczy i zabawa w dom. Jak to Sara powiedział- to był najpiękniejszy dzień w jej życiu- i mój też, jeden z wielu. Cieszę się , że mogłam spełnić dziecięce marzenie. Myślę , że udało mi się dać coś każdemu z moich szkrabów. Pragnę ich szczęścia, zdrowia i spełnienia marzeń. Pragnę aby to był nasz wspólny dom, gdzie będą się w nim czuć bezpiecznie, komfortowo i zawsze będą do niego chcieli wracać.
moje wspomnienia
dom na rzepakowym wzgorzu
Jestem pielęgniarką i położną. Niedawno ukończyłam studia logopedyczne. Ciągle się uczę i doszkalam. Kocham dzieci. Mam trójkę adoptowanych dzieciaczków. Córka 11 lat córka 14 i synek w tym roku miałby 17 lat. Zmarł dwa lata temu. To jest mój pamiętnik, wspomnienia, utulenie bólu. Zapraszam do mojego cudownego życia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Magiczny grudzień
Magiczny grudzień...tak, zawsze jest magiczny. Mimo wszystko kocham go. Czasami nienawidzę bo jest mi cholernie smutno. Jednak wtedy z pom...
-
DAWNO TEMU.... Mój synek Norbert. 18.01.2008 r w naszym życiu pojawił się On. Małe , słodkie zawiniątko. To spotkanie pozostanie z nami na...
-
Jak w naszym domu pojawiła się panna Zuzanna. Oj to dopiero było. Nasza kruszynka rosła sobie sama samiusieńka. Bardzo był smutny z braku ...
-
13-go każdego miesiąca 13 -go każdego miesiąca przeżywam swoje małe piekło. Tak to mogę nazwać. 13.01.2022 moje życie i szczęście ...
-
Jesień 2022r. Jesień przyszła nie zauważona przeze mnie. Czas mijał. Zawsze czekałam na ten okres. Misiu już wiedział, że matka zacznie świ...
-
LIPIEC 2023 C zas powoli leci. Zmieniają się moje perspektywy. Niby jest dobrze, niby wszystko wraca do stanu normalności. Ale czyżby na pe...
-
Tydzień w naszym domku razem z Sarą obfitował w wiele ciekawych przeżyć. Sama podróż do jej aktualnego miejsca zamieszkania trwała ...
-
Rok 2022 Ostatnio się zastanawiałam jak przeżyłam ostatni rok. Hmmm.... sama nie wierzę ile rzeczy się wydarzyło. Pojawiły się całkiem no...
-
KWIECIEŃ, KWIECIEŃ I PO.... Kwiecień upłynął też w zawrotnym tempie. Urodziny chrześnicy Jarka, które odbyły się w Legnicy w Parku Trampolin...
-
CZAS WAKACJI 2022 Czerwiec obfitował też w chwilę bycia sam na sam z moja połówką. To za sprawa mojego taty, który pozostał na naszych włoś...
-
I NADESZŁA ZIMA 2022r. Zima. Och jak cudownie jest zimą na rzepakowym wzgórzu. Nie było chyba roku aby śnieg nie posypał na nasze górki. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz